Czwartkowa apokalipsa*

Anegdotka Kotka Łaskotka

W czwartek zazwyczaj jest apokalipsa. Przez cały tydzień mam po prostu sporo pracy, a tego dnia następuje z reguły coś, co nazywam NARA, czyli Nagły Absurdalny Roboty Atak. Przede wszystkim jednak w czwartki wszystkie moje dzieci mają zajęcia pozalekcyjne. I jak się NARA nałoży na te zajęcia, a do tego wszyscy jesteśmy już zmęczeni mijającym tygodniem, to, wierzcie mi, lekko nie jest. Właściwie jest BBC. Bardzo Bardzo Ciężko.  
Ale po kolei: zaczęło się od deszczu. A jeśli pada, a właściwie leje, to muszę odwieźć do przedszkola N., ale muszę też podrzucić do szkoły Ś. i D.1. I to oznacza, że trzeba wyjść z domu wcześniej. A to jest właściwie niewykonalne. Nawet w „normalny” dzień wychodzimy na ostatnią chwilę. Znacie to? Pewnie tak… 
Dobra, lecimy, wsiadamy do auta, okazuje się, że Ś. nie ma plecaka, wracam do domu, wracam do samochodu, okazuje się, że N. nie wziął obuwia na balet. Wracam do domu, ledwo dobiegam...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI