Blok, w którym mieszkał Jaś, miał dziesięć pięter i windę. Mama zawsze pozwalała Jasiowi naciskać przyciski z numerami pięter, nawet kiedy był jeszcze bardzo mały. Pani Jadwiga, która mieszkała piętro niżej niż Jaś, też zawsze mówiła: „Naciśnij dla mnie szóstkę, dobrze?”. Była bardzo miła. Kiedyś nawet dała mu kilka jabłek ze swojej działki.
To właśnie wtedy, dziękując za jabłka, Jaś dowiedział się trochę więcej o sąsiadce i o jej mężu, panu Lucjanie. Byli od dawna na emeryturze, mieszkali we dwoje, uprawiali działkę i lubili czytać.
– Za tydzień przyjadą do nas wnuki, są w twoim wieku. – Uśmiechnęła się
pani Jadwiga, wysiadając z windy. – Może nas wtedy odwiedzisz?
POLECAMY
Jaś oczywiście z radością pobiegł poznać nowych kolegów. Od tamtej pory zawsze na nich czekał. I świetnie się razem bawili.
– Szkoda, że mieszkają tak daleko – mówił Jaś, kiedy wyjeżdżali. Nie miał w tym bloku wielu kolegów. Ludzie mijali się przy wejściu, mrucząc tylko „dzień dobry”, a dzieci biegły za rodzicami do auta albo stały obok nich w windzie, patrząc w skupieniu na ścianę. Kiedyś uśmiechnął się do dziewczynki w żółtym płaszczyku, a ona pokazała mu język.
– Mrówki są mądrzejsze od ludzi, wiesz? – powiedział wtedy do mamy. A mama od razu przykucnęła i zapytała, dlaczego tak myśli.
– Każda mrówka biegnie w swoją stronę z gałązką albo jakimś okruszkiem – wyjaśnił. – Tak samo jak nasi sąsiedzi. Ale mrówki jednak niosą te okruszki dla innych, nie tylko dla siebie....