Pewnego razu do piórnika trafiła kredka Świecowa w kolorze ciemnozielonym.
– A, fe! Cóż to za paskudna kredka? – oburzyła się Różowa, uważająca się za wyjątkową piękność.
Świecowa schowała się w kąciku.
– To musi być krewna Zielonej! To jasne jak słońce! – zawołała kredka Żółta.
– Pierwsze widzę – odparła Zielona. – Nawet niezbyt podobna.
– Przecież zielona! – zauważyła Czarna.
– Ale jakaś taka ciemna... Nie, nie kojarzę. – Zielona broniła się wytrwale.
Kredki zbliżały się do Świecowej.
POLECAMY
– A jak się jej błyszczy cera!
– I jaka obszarpana.
– Cóż z ciebie za kredka? – krzyczały jedna przez drugą.
Świecowa wyjrzała ze swego kącika.
– Świecowa jestem. Bardzo mi... Niemiło...
– Jej jest niemiło! Patrzcie ją! – Nie kryła oburzenia Niebieska, która utrzymywała, że tkwi w niej królewski rysik. – Skąd się tu wzięłaś i po co?
– Ja... Nie wiem... Zostałam tu wrzucona i...
– To zaraz zostaniesz wyrzucona! – stwierdziła Różowa. – Nie potrzebujemy tu takich pseudokredek.
– Nie jestem pseudokredką!
– Nie? A gdzie masz rysik? – dopytywała Niebieska.
– Ja... Ja cała jestem rysikiem...
– Słucham?! – Niebieska omal nie sfioletowiała z oburzenia. – Trzymajcie mnie, bo ją skreślę!
– Chyba już na początku ją skreśliłyście… Nie lepiej poszukać kompromisu? – odezwał się znienacka Ołówek HB.
– A pan co się wtrącasz w nie swoje sprawy? – zgrzytnęła Czarna.
– Krzyczycie tak, że cały piórnik się t...
Ten artykuł dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej