Książę i kot

To lubię!

Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów

Kup teraz

– Wasza książęca mość – rzekł pewnego dnia Szambelan do księcia Emila – otrzymałem list od króla z sąsiedniego królestwa. Szuka on męża dla swej córki, Miłki. Odpiszę, że książę przyjedzie z wizytą, bo jest zainteresowany.
– A jestem? – spytał zdziwiony Emil.
– Oczywiście, że tak – zapewnił Szambelan.
Był on wychowawcą księcia i nie odstępował go ani na krok, dbał o niego wyjątkowo troskliwie. Zanim Emil poczuł głód, dostawał jedzenie. Wieczorem Szambelan ogłaszał: „Książę, już jesteś śpiący”. Nieraz też decydował: „Z tym chłopcem nie będzie się już książę bawił, bo księcia zasmuca”.
Teraz jednak Emil pierwszy raz pomyślał, że w tak poważnej sprawie nie może zdać się na Szambelana. Może powinien się upewnić, czego sam chce?
Dlatego nieoczekiwanie powiedział:
– Zanim wyślemy odpowiedź, udam się nad Srebrny Staw. Chcę pomyśleć.
Staw leżał w górach i książę nieraz tam jeździł z orszakiem. Szambelan klasnął w dłonie.
– Każę przygotować karetę, przewodnika, służących, strzelców, kucharzy, straż…
– Nie – przerwał Emil. – Pojadę sam.
Szambelan wytrzeszczył oczy, a książę zabrał tylko ulubiony kij i zszedł po jedzenie do kuchni. 
Na progu spotkał białego kota. Kręcił się po kociemu i miauczał do smakowitych kanapek. Gdy Emil ruszył, zdziwił się, bo kot pobiegł za nim nie po kociemu, ale jak psiak.
Weszli na górską ścieżkę. Przed sobą ujrzeli jaskinię. Emil zawsze chciał do niej zajrzeć, gdy jeździł tędy karetą, ale mu nie pozwalano. Nie wiedział, że należy ona do groźnego niedźwiedzia. Szybko się jednak dowiedział! Poinformował go o tym sam niedźwiedź, groźnym rykiem. Co robić? Emilowi waliło serce, nogi mu drżały. Nigdzie nie było Szambelana, który powiedziałby mu, ja...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI