Mam na imię Bruno i gram w piłkę nożną w klubie Wilki FC. W zeszłą sobotę braliśmy udział w bardzo ważnym turnieju. Na miejsce miał mnie zawieźć tata, który w piątek wieczorem zapowiedział, że obudzi mnie o siódmej trzydzieści.
– Bruno, wstawaj, już ósma! – Usłyszałem rano.
Okazało się, że tata zaspał. Szybko umyłem zęby, ubrałem się i w pośpiechu zjadłem kanapkę. Tata z tego wszystkiego nie zdążył wypić kawy, ale wziął sobie na drogę w termosie. Pobiegliśmy do samochodu. W środku tata zauważył, że na nogach ma klapki, bo w tym pośpiechu zapomniał założyć buty. Na orlik, na którym odbywał się turniej, jechaliśmy około pół godziny. Po drodze tata otworzył termos, ale wjechał kołem auta w dziurę w drodze i polał się kawą. Na koszulce miał sporą plamę. Na miejscu, gdy tata zaparkował, pobiegliśmy na boisko. Tata jeszcze pobiegł z powrotem, bo zapomniał zaciągnąć hamulec i auto zaczęło powoli się toczyć.
Gdy dobiegłem do boiska, moi koledzy się rozgrzewali. Wszyscy myśleli, że zaspa...
Najważniejszy mecz
Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów