– Po co ludzie wymyślili szkołę? – mruczał pod nosem Wiktor, idąc z mamą do domu. Mama oczywiście zadała mu całą serię pytań o to, co robił, z kim się bawił, czy dostał jakąś ocenę.
– Szkoła jest głupia – powiedział i rzeczywiście tak myślał. Z sentymentem wspominał swoje przedszkole. Nie było stopni, prac domowych, które zamieniały przyjemne popołudnia w walkę z rodzicami, którzy ciągle o czymś kazali pamiętać. Wiktor z chęcią cofnąłby się znowu do przedszkola, żeby tego już nie przeżywać.
– Ale o co chodzi? – zapytała z troską mama.
Właśnie mama sprawiała, że Wiktor czuł się odpowiedzialny po raz pierwszy w życiu. Bardzo chciał, żeby była z niego dumna i choć może się to wydawać trochę dziwne, właśnie z tego powodu zawzięcie walczył z nią o to, żeby nie siadać do lekcji. Wiktor miał na to swoją koncepcję. Tak bardzo bał się usiąś...