Hanię obudził szelest pod drzwiami. Przez zaciągnięte zasłonki wpadały pierwsze promyki słońca.
– Sto lat, sto lat… – Mama, tata i starszy brat dziewczynki, Maciek, stali w progu z babeczką czekoladową, w którą wbita była świeczka. To był ich rodzinny zwyczaj. Każdego, kto obchodził urodziny, reszta domowników budziła wesołym śpiewem i ciastkiem ze świeczuszką.
– Pomyśl marzenie, zanim zdmuchniesz! – przypomniał jej brat.
Marzenie… Do tej pory Hania zawsze myślała „Chcę mieć psa”.
Ale teraz było coś ważniejszego.
– Chcę, żeby babcia wróciła do domu – wyszeptała cichutko i nabrała powietrza w płuca.
Płomyczek świecy zadrżał lekko i zgasł. Hania uśmiechnęła się od ucha do ucha. A więc babcia Kasia wyzdrowieje i wreszcie wszystko będzie jak dawniej.
– Zejdź na dół – Maciek wyraźnie nie mógł się doczekać, aż siostrzyczka odpakuje swój prezent.
– No chodź już, szybko…
Hania zbiegła ze schodów i zobaczyła kolorowy karton, z którego wysuwał się
właśnie mały, czarny nosek i dwie puchate łapki.
– Pies! Prawdziwy pies!!! – Hania nie mogła uwierzyć w swoje szczęście.
– Suczka – podpowiedziała mama.
– Jest najpiękniejsza na świecie....
Pozszywany króliczek
Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.