Nie wiem, czy też tak macie, ale u nas, jak jest spaghetti na kolację, szczególnie bolońskie, to dochodzi do kłótni. Tym razem poszło o telefon.
– Ja rozumiem, że masz się za dorosłą, ale 13 lat to jeszcze daleko od dorosłości i nadal będziemy używać kontroli czasu w twoim telefonie! – tata już podnosił na mnie głos, a nitka makaronu wystawała mu z ust.
– Ale to siara, jak tylko ja mam jeszcze kontrolę! – odparłam.
– Córeczko, zrozum, chcemy twojego dobra… – włączyła się mama.
– Akurat! Chcecie mnie kontrolować!
– Kontrola musi być, i koniec! – krzyknął tata.
Już miałam mu odkrzyknąć, gdy mój młodszy braciak powiedział:
– Kiedy słuchasz innych, możesz usłyszeć siebie.
Zatkało nas. Wszyscy popatrzyliśmy na niego, jak na kosmitę. Bartas wciągnął makaron do ust i uśmiechnął się triumfalnie. I ja już wiedziałam, co się tu świę...