Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być… wróblem? Założę się, że nigdy.
Bo co jest ciekawego w małym, szaroburym ptaszku. To nie to, co majestatyczne orły, kolorowe papugi czy zachwycające pawie. Jako przedstawiciel tego gatunku powiem wam szczerze – też tak myślałem. Chciałem być innym, większym, silniejszym albo chociażby migrującym* ptakiem. Tymczasem, kiedy bociany, żurawie, skowronki czy nawet kukułki zwiedzają świat albo wygrzewają piórka w ciepłych krajach, my marzniemy w lichych gniazdkach, w tym samym miejscu, co zawsze.
Moje było umieszczone między gałązkami sosny, i choć była ona wyjątkowo duża, nie miałem na niej żadnych sąsiadów, poza wszelkiego rodzaju owadami (pycha!). Zima była wyjątkowo śnieżna, więc wcale nie miałem ochoty wyściubić dziubka poza moje drzewo. Strasznie mi się nudziło. Jednak pewnego dnia w okolicy mojej sosny zrobiło się głośno. Początkowo starałem się ignorować pokrzykiwania, piski i jakieś niezrozumiałe dla mnie nieptasie ćwierkanie. Ale w końcu ciekawość wziełą górę. Wyleciałem z mojej zimowej bazy i… z wrażenia aż musiałem przysiąść na sąsiednim, ogołoconym z liści drzewie. Po moim podwórku biegało troje dwunożnych stworzeń różnych rozmiarów,...
Wróbli żywot
Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów