Zakochany krokodyl

Anegdotka Kotka Łaskotka Otwarty dostęp

Gdyby to, co wam zaraz opowiem, nie wydarzyło się naprawdę, to nikt by mi nigdy nie uwierzył. Taka historia! W biały dzień! A do tego w miejscu publicznym, a dokładnie rzecz biorąc, na plaży przy jeziorze. Było to tak: pływałem sobie z moim krokodylem, to znaczy takim dmuchanym. No, może nie tyle pływałem, ile unosiłem się na nim blisko brzegu, bo taka była umowa z mamą. Unosiłem się i unosiłem i nagle widzę obok siebie krokodyla. Prawdziwego! No, wiecie, długi uzębiony pysk, wystające nad wodę oczy, zielonkawe cielsko i tak dalej. 

Wszyscy uciekli z wody z krzykiem, tylko ja zostałem, oczywiście z czystej z ciekawości, bo nigdy nie widziałem prawdziwego krokodyla z bliska. No, dobra, powiem prawdę: zrobiłem się nagle sztywny jak kamień i nie mogłem się r...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI