Gdyby to, co wam zaraz opowiem, nie wydarzyło się naprawdę, to nikt by mi nigdy nie uwierzył. Taka historia! W biały dzień! A do tego w miejscu publicznym, a dokładnie rzecz biorąc, na plaży przy jeziorze. Było to tak: pływałem sobie z moim krokodylem, to znaczy takim dmuchanym. No, może nie tyle pływałem, ile unosiłem się na nim blisko brzegu, bo taka była umowa z mamą. Unosiłem się i unosiłem i nagle widzę obok siebie krokodyla. Prawdziwego! No, wiecie, długi uzębiony pysk, wystające nad wodę oczy, zielonkawe cielsko i tak dalej.
Wszyscy uciekli z wody z krzykiem, tylko ja zostałem, oczywiście z czystej z ciekawości, bo nigdy nie widziałem prawdziwego krokodyla z bliska. No, dobra, powiem prawdę: zrobiłem się nagle sztywny jak kamień i nie mogłem się ruszyć. Ani nawet pisnąć. Trzymałem tylko za szyję mojego krokodyla, kiedy ten prawdziwy podpłynął tak blisko, że widziałem kolor jego oczu. Były żółtozielone z takimi brązowymi plamkami.
Szczerze mówiąc, myślałem, że mnie ten krokodyl zje, ale on w ogóle nie interesował się mną, tylko moim dmuchanym krokodylem. Serio! Jego oczy wyglądały na zupełnie zakochane, a ja już wiem, jak...

Anegdotka Kotka Łaskotka , Otwarty dostęp
17 maja 2022
NR 10 (Czerwiec 2022)
Zakochany krokodyl

Pozszywany króliczek
17 maja 2021

Dobrze, że jesteś!
17 maja 2021

Można być blisko, kiedy jest się daleko
19 maja 2021