– Nie cierpię tego domu – powiedziała Alicja, wbiegając po schodach na pierwsze piętro, po czym zamknęła się w swoim pokoju.
Czuła się zagubiona. Tak długo czekała na przeprowadzkę, na swój pokój, na to, by wreszcie uwolnić się od wszechobecnych robotów brata i śpiewającego Pewnego dnia pajączek pluszowego szczeniaczka siostry. Marzyła, by zamknąć się na swoim poddaszu, posłuchać muzyki i w spokoju poczytać książkę. A tu taki zawód, takie rozczarowanie!
POLECAMY
– Już lepiej było zostać w starym domu, niż być tu zupełnie samą, niechcianą przez nikogo! – Ala płakała w poduszkę, choć w jej myślach ciągle kotłowało się pytanie, czy na pewno chciałaby wrócić do maleńkiego, dusznego mieszkanka na jednym z poznańskich osiedli.
Tutaj, na przedmieściach, miała wolność i ciszę, której tak bardzo brakowało jej w blokowisku. Z drugiej jednak strony nie miała nowych koleżanek, a utrzymywanie kontaktu z dawnymi znajomymi było trudniejsze, niż się początkowo wydawało.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. To babcia, która tego dnia opiekowała się dziećmi.
– Nie wchodź do mnie, jestem zła! – krzyknęła dziewczynka, ale po chwili łagodniejszym już tonem powiedziała: – Albo wejdź, w sumie to ja już nie wiem, co czuję…
Babcia weszła do pokoju i usiadła obok wnuczki na jej nowym, jak to mówiła, „dziewczyńskim” łóżku.
Miała w rękach druty, włóczkę i część starego swetra, który zaczęła przerabiać na nowy kilka dni temu. Patrzyła na Alę i słuchała.
– Babciu, ja już sama nie wiem. Tak się cieszyłam na ten dom, na swój pokój, na ten lasek za domem i to, że wreszcie będę mogła jeździć na rowerze z koleżankami bez rodziców. Tylko widzisz, ja tu nie mam żadnych koleżanek. Ta dziewczyna z sąsiedztwa, której dzisiaj powiedziałam „cześć”, spojrzała tylko na mnie chłodnym wzrokiem, a dzisiaj na WF-ie nikt nie chciał mnie wziąć do swojej drużyny.
No i widzisz, czuję się tak… No właśnie nie wiem jak, dziwnie. Zaplątałam się…
– Zupełnie tak jak ten mój stary sweter – powiedziała babcia, prując kolejny rządek.
– Teraz jeszcze ty, zupełnie mnie nie słuchasz – żachnęła się dziewczynka.
– To nie tak – babcia chciała wytłumaczyć Ali. – Widzisz, my i nasze samopoczucie jesteśmy czasem jak ten sweter, trochę zaplątane, niejasne.
– Co to ma do rzeczy? – Ala czuła, że wyjaśnienie babci wcale jej nie pomaga.
– Nasze emocje są trochę jak te nitki, jedna niepostrzeżenie zamienia się w drugą, tu i tam łączą się ze sobą, a potem każda z nich idzie w swoją stronę. Radość zmienia się w smutek, a ten łączy się z tęsknotą, by zaraz po nich wkroczyły złość i strach przed tym, co będzie dalej…
– To takie dziwne…
– To zupełnie normalne, kochana. Ja podobnie czułam się, kiedy po ślubie z dziadkiem wprowadzałam się do jego, a właściwie już naszego domu.
– Naprawdę?
– Tak. Bo wiesz, ja bardzo go kocham i cieszyłam się na to, że wreszcie będziemy razem. Z drugiej jednak strony bałam się, jak przyjmie mnie jego rodzina i jak odnajdę się na wsi, bo przecież całe wcześniejsze życie spędziłam w wielkim mieście. Tęskniłam za moją rodziną i za tym warszawskim gwarem ulicznym, a jednocześnie cieszyłam się na ciszę. Byłam ciekawa okolicy, a jednocześnie strasznie złościło mnie wszechobecne błoto… Jak po takim chodzić w szpilkach?
– To ty, babciu, nosiłaś szpilki?
– I to jeszcze jakie! Najwyższe, jakie tylko można było kupić w sklepie, a w dodatku czerwone! – Zaśmiała się babcia. – Nadal je mam, schowane na pamiątkę. Pamiętam, jak wybrałam się w nich na święcenie potraw przy krzyżu, wbrew wszystkiemu. Dziadka to trochę śmieszyło, ale też rozczulało.
– Jak sobie dałaś radę z tą mieszanką emocji i uczuć? Ja czuję trochę, że nie mam już siły. Nie lubię być tak w połowie drogi…
– Zaakceptowałam je, pozwoliłam im być ze mną.
– Babciu, mówisz tak, że znowu nic z tego nie rozumiem. Jak pozwoliłaś im być?
– Pewnego dnia powiedziałam sobie: OK, możesz być zła i smutna, możesz się cieszyć i bać, możesz tęsknić za tym, co było, i kochać to, co jest. – Babcia uśmiechnęła się.
– No i możesz chodzić w szpilkach po błocie? – Ala odwzajemniła uśmiech. – Jak myślisz, babciu, czy ja się w końcu w tym wszystkim odnajdę?
– Jestem tego pewna. – Babcia przytuliła Alicję do serca. – I wiesz co? Wydaje mi się, że jak dołożę nowe kolory włóczki do tego starego swetra, to będzie jeszcze ciekawszy, nawet jeśli trochę bardziej zaplątany. A jak ty myślisz? – dodała babcia, mrugając porozumiewawczo.