Prawie każdy z nas robił ludziki z żołędzi. Najładniejsze są jeszcze te zielone z mocno przytwierdzoną „czapeczką”, która wygląda jak beret z antenką. Z czasem żołędzie robią się brązowe, spadają z matczynego drzewa – dębu na ziemię i gubią czapeczki. Część z nich zniknie w brzuchach smakoszy żołędzi, do których należą też dziki. Podczas uczty sporo żołędzi zostaje wdeptanych w ziemię. Tu przetrwają zimę, zachowując odpowiednią wilgotność i nie zamarzając, by wiosną wypuścić malutki korzonek. Może to być początek życia nowego dębu. Dęby osiągają dorosłość dopiero po kilkudziesięciu latach i jeśli im pozwolić, dochodzą do wieku kilkuset lat.
POLECAMY
Dębowe nasionko nawet pod ziemią narażone jest na zagrożenia. Jakieś zwierzę może je wykopać i zjeść, zanim wypuści więcej korzonków i pęd nieśmiało wydostający się nad ziemię. Najpierw ma tylko trzy listki, by z czasem przypominać minidąbek z minigałązkami i delikatnymi korzonkami pod ziemią. To na nie czyha podziemne niebezpieczeństwo. Na początku przypomina malutkie nasionko. To jajeczko pięknego owada – chrabąszcza majowego. Pani chrabąszczowa składa je jesienią w malutkim, ziemnym zagłębieniu. Z każdego jajeczka wykluwa się śmieszna, podobna do dzidziusia w beciku larwa – pędrak. Ona...
Ten artykuł dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej